27 grudnia 2010

Literackie podsumowanie 2010

Czas zmiany kalendarza na ścianie zawsze był dla mnie okazją do podsumowania i zrecenzowania na własny użytek mijającego roku. Jak również życzenia żeby ci trawa z tyłka wyrosła żeby nadchodzący był lepszy (których to życzeń chronicznie nie mogę zrozumieć w Boże Narodzenie czy - no dlaczego!? - Wielkanoc).
Dobra, życzenia to była dygresja, miało być o podsumowaniach (moje życie to jedna wielka dygresja, nawet teraz mam odpalone strony bloggera, Merlina, wywiad z Dukajem, recenzję wywiadu z Dickiem i prognozę pogody na najbliższe 48h, nie wiedzieć czemu dla Warszawy). Tak więc, wracając do tematu podsumowań po raz drugi (w trzech zdaniach!), postanowiłem popełnić kilka słów na temat książek, zwłaszcza fantastycznych (jak to u mnie), z którymi miałem przyjemność mieć kontakt w tym roku. A podsumowanie to czynię z czystym sumieniem, mając świadomość że rok ten skończę tym co aktualnie mam na rozkładzie, niezależnie od tego że pozostające 4 dni wystarczyłyby swobodnie na tysiąc (albo i dwa) stron, jeżeli wśród stojących na półce nieprzeczytanych książek znalazłbym jakąś perełkę.

11 grudnia 2010

Kwiatki z literatury.

This is what I was like.
Praktycznie liniały są wytwarzane o długości nie większej niż 2^11 = 1310,720 mm, tzn. o liczbie 18 ścieżek kodowych.

Uzwojenia stojana [resolwera] są zasilane prądem przemiennym o częstotliwości f = 200Hz-2kHz, o napięciach przesuniętych względem siebie o 90 stopni elektrycznych [...]

-- Jerzy Honczarenko, Roboty przemysłowe. Budowa i zastosowanie

[magnetostrykcyjny przetwornik położenia]
zastosowanie: wtryskarki, dmuchawy, pomiar poziomu, cylindry hydrauliczne, czołgi

-- katalog producenta

zaznaczyliśmy, że delta fi musi być wyrażone w radianach, ponieważ pochodna cos fi równa jest -sin fi tylko wtedy gdy fi wyrażone jest w radianach.

-- John R. Taylor, Wstęp do analizy błędu pomiarowego

Maszyna pomiarowa ScanMax ma zakresy pomiarowe wynoszące (przy długości trzpienia l=150mm [...]) w osi X = 850 mm, w osi Y = 400 mm i w osi Z = 470 mm. Przy krótszym ramieniu pomiarowym (l = 80 mm) zakres pomiarowy w osi Z wzrasta do 470 mm.

-- Eugeniusz Ratajczyk, Współrzędnościowa technika pomiarowa

I jeszcze ciekawostka - http://www.google.pl/search?q=roboty+pomiarowe - na pięć pierwszych stron trzy używają słowa "roboty" jako "prace". Dwie pozostałe... są prof. Ratajczyka. Ech.

Jak sądzę, more to come, w miarę jak będę pisać mą pracę.

19 listopada 2010

W poniedziałek w życie weszła ustawa, która wkurza mnie jak mało która ostatnimi czasy, nawet bardziej niż wiosenna nowela akcyzy. Mówię o zakazie palenia w miejscach publicznych, i to pomimo tego że nie uderza bezpośrednio we mnie. I nawet bym się tym tak bardzo nie przejmował, gdyby co rusz ktoś o nim nie przypominał, nierzadko posługując się strasznie agresywną retoryką.
Zastanówmy się, co nowe przepisy mówią, i jaką czyni to różnicę.

24 października 2010

Wiem że jakość karygodna, i uprzedzam pytania - nie, zdjęcie nie było robione lodówką
Je-lo-nek! Je-lo-nek! Je-lo-nek! Je-lo-nek! Mie-lo-ne! Mie-lo-ne!

Gumowe jelonki, rzucane w publikę.

HICIOR Paganiniego prawie na samym początku. Sądziłem że to spoza jego repertuaru... ale nie byłem świadom że Michał Jelonek jeszcze całkiem niedawno był członkiem Ankhu. Jednak to jego repertuar :P

Wężyk! Masakra :D i rogaty kask Jelonka.

Jak sobie jeszcze przypomnę coś godnego uwiecznienia, zedytuję ;-)

16 października 2010

Znalazłem w necie gierkę, flaszówkę, klik, klik. Na czym polega? "Konstruuje się" scalaki. Serio, układa się "półprzewodniki" (o tym za chwilę) i łączy ścieżkami z metalu do wyprowadzeń z układu. Pierwsza "misja" - skonstruować bramkę NOT (to akurat proste, zwłaszcza że rozwiązanie jest w tutorialu). Kolejne - 4 wejściowa bramka AND/OR, generator przebiegu impulsowego, flip-flopy, dekodery, sumatory, liczniki...
Co prawda półprzewodniki są to tylko z nazwy (nie da się skonstruować diody, złącza NPN i PNP nie są tranzystorami), ale łatwo konstruuje się z nich podstawowe bramki - NOT, NOR, AND, z połączenia dwóch pierwszych mamy OR, podobnie NAND. Z dwóch NOR-ów konstruuje się przerzutnik, do przerzutnika dorabia prosty automat sterujący i mamy generator impulsów. Chciałem powtórzyć tę sztukę celem skonstruowania przerzutnika T... i porażka. Układ rozrasta się - SR, power-on reset, automat sterujący, a to dalej nie chce działać (robiłeś automat jako układ kombinacyjny, to teraz cierp...).
Zajrzałem do walkthrough... i zwątpiłem :( Trzy bramki na krzyż, sam nie wiem co tu stan pamięta, nie mówiąc o tym że działania nie ogarniam. Co zresztą dowodzi że to jednak elektronika ;)

08 sierpnia 2010

praktyki tydzień czwarty i ostatni

Poniedziałek
Drzemałem, głównie. W czasie rozruchu zakładu automatycy mieli taki akord że nie mieli czasu krzyknąć mi "młody, idziesz?".
Za oknem biura wyrastają góry. Piachu. Budują następną halę. Dobrze że sufit nie popękał bardziej gdy kuli beton pod samymi oknami, baliśmy się że trzeba będzie w kasku chodzić po biurze.

Wtorek
Mój opiekun dzwoni do magazynu.
"- ...
- Jaka, k***a, ochrona? "
Poszliśmy sami do magazynu, wzięliśmy co trzeba - wtedy zadzwonił telefon:
"-ATS, ochrona, słucham."
"- ..."
(odkładając słuchawkę) "- cholera, w końcu przerwa śniadaniowa jest! Połowa rezygnuje jak to usłyszy."

Potem kierownik automatyki zgarnął mnie do pomocy (kto komu...?) przy backupowaniu softu z rentgena. Pomoc polegała na tym że powiedziałem mu jakich narzędzi potrzebujemy, wspólnym wykręceniu kilku śrubek i schowaniu narzędzi z powrotem do kieszeni. Kompa przyniósł erm... mój pomocnik. Resztą zająłem się sam, bo bałem się że go skrzywdzi. Bałem się tak bardzo, że wyszedłem godzinę wcześniej. Zauważyłem to dopiero na parkingu ;)

Środa
Zrobiłem kabel empiajowy [MPI].
Wrócił dysk z wczorajszego backupa. Kopia nie działa. To czy BIOS znajdzie oryginalny dysk, a na nim boot sector, ustalane jest chyba wykonując rzut monetą. Cóż...

Piątek
Widziałem bezpiecznik od transformatora. Nominał 100A, 17,5kV. Ciężkie ustrojstwo.
Biurowa robota, segregowanie kaloszy (wytrzymują 20kV ^.^) i rękawic między rozdzielniami SN.

Luźny tekst, chociaż on powinien trafić do tygodnia trzeciego:
"-Pawle, co robisz?
-Brudzę się."

29 lipca 2010

praktyki tydzień trzeci

Poniedziałek.
Kawa żeby nie zasnąć. A potem druga, żeby się obudzić.
Ciągnąłem druta (dziewięciożyłowego) w najbardziej upierdolonym miejscu galaktyki (pod maszynami odlewniczymi). Kurz, olej, glikol, opiłki metalu i cholera wie co jeszcze. A potem drugiego.

Wieczorem wylądowałem w knajpie. Zadymiona atmosfera, w tle Manson, Korn i Nirvana, w szklaneczce szarlotka, przede mną warcaby, a po drugiej stronie stolika Asia. Heheh :)

Wtorku nie pamiętam... A nie, podłączaliśmy kabel z w/w miejsca do sygnałów i szafy. Nauczyłem się co robić z niesfornymi przewodami pneumatycznych. I drzemałem. A potem przekręciłem się na drugi bok.

Środa - wylutowałem trochę tranzystorków z zasilacza-dawcy i przeszczepiłem je jakiemuś... czemuś. Tym razem pobrudziłem się na lakierni.
Trzeci dzień trwa przerwa remontowa. Przyjechało od groma serwisów różnego sprzętu z różnych stron świata, w tym coś ze trzy ekipy z Reichu. Ciągną kupę kasy za to serwisowanie, a przyjeżdżają jak te gołodupce. Do kolesia od rentgenów przyjechało wsparcie, bo sobie sam nie radził. Koleś od pras przychodzi i płacze że prądu nie ma. No nie ma, bo każda prasa ma zasilanie z innej rozdzielni. Akurat ta z tej samej co rentgeny. Te które właśnie ustawiali (jak dla mnie, to mogli mu ten prąd włączyć, a rentgeniarze najwyżej by sami poświecili). Kolesie od niewiemczego przychodzą i weź im spawarkę załatw. Nie ma! To se znaleźli na warsztacie i rób za tłumacza że pożyczyć na pół godziny chcą. Skaranie boskie z tymi Germanami.

Czwartek.
Spokojny dzień, spokojnie brudzę się ciągnąc kabel od falownika na lakierni, rozwalając wózkiem widłowym drzwi w w/w, gdy dzwonią że piec się pali. Germaniec nieostrożnie obchodził się ze spawarką i coś roztegował. Wyszabrowany skądś wielki kabel 4x35mm na ramię, trochę narzędzi w kieszenie i dawaj na odlewnię. Z połowy hali widać że waga od pieca pokazuje -4 kg. Obchodzimy dookoła - wszędzie proszek gaśniczy, trochę dymu, odwaliliśmy pokrywę od korytka którym szły wszystkie przewody - jeden komentarz - "jaa pierdolę". Przyszedł szef odlewników, już po pierwszym zawale - zobaczył i powiedział dwa słowa. Przyszedł logistyk - dwa słowa i fota. Przyszedł szef UR, opanowany człowiek - nic nie powiedział, tylko zdjął okulary.
W skrócie - ogień zjadł tensometry, przewody hydrauliczne, sterowania i zasilania. A w piecu cztery tony ciekłego metalu, który zastygając rozsadzi go. Misja ratunkowa - kablem który przywlekliśmy zasilić pompę, podłączając się na ostro do stycznika w szafie sterowniczej i wysterowując go ręcznie (śrubokrętem). Fazy uzgodniliśmy odpalając na próbę pompę (oczywiście trzeba było przepiąć). Do wystającej rury od pompy podłączyć przewód hydrauliczny, skręcany z metrowych odcinków, z drugiej strony, równie na ostro, do ocalałego zaworu i dalej, do dwumetrowego siłownika przechylającego piec. Zawór też można wysterować śrubokrętem, więc tym sposobem można było wylać zawartość pieca. Poszło tego aluminium ze trzy kadzie, odwiezione suwnicą nie wiem gdzie.
Odtworzenie wszystkich połączeń to podobno minimum dwa dni pracy. Niemcom życzymy powodzenia. Rano przyjedzie ekipa (kolejna...).

26 lipca 2010

Konwent!

Zaczęło się od trekowej prelekcji, na krótko przerwanej przez "konkurencję". Dwóch zomowców tłukących pałami w tarcze, w eskorcie dwóch szturmowców.
Potem piwo w Paradox Cafe i kolejna prelekcja - "szermierka bronią świetlną".
-ten rodzaj miecza przeznaczony jest raczej dla wyrośniętych ras!
-dla Rancora!
-technika - tripzest wymagała możliwości latania. albo chociaż lewitacji. Na przykład na repulsorach.
-albo skrzydeł.
-skrzydeł na repulsorach.
- mandolariańskiej zbroi.
-i skrzydeł na repulsorach!

sobota minęła pod znakiem munchkina, gry o tron, 'wsiąść do pociągu', warsztatów z Tengwaru, kolejnej prelekcji i trekowego role play'a. Nie ukrywam że zostałem wciągnięty na siłę.. I długich, nocnych rozmów.

22 lipca 2010

praktyki tydzień drugi

Poniedziałek
Identyfikacja zepsutych wyjść modułu simatica (na sprzęcie równie starym jak firma, już myślałem że nie podniosę tego kompa).
Kolejna zabawa kolejnym panelem (plaga jakaś na tej odlewni? - ale tym razem nie upał, lecz ulewa).
Wycieczka na halę z programatorem (zgraj program z tej prasy, zapisz gdzieś i wgraj na tamtą) - wreszcie coś poza warsztatem bez anioła stróża :)

Wtorek
Inspekcja dachu.
Szlajałem się samodzielnie po obróbce mechanicznej, bo młot pneumatyczny pod oknem biura spowodował że tam było spokojniej ;)

Środa
Trzeci dzień jestem sam z zabieganym szefem, który nie ma czasu mi nic pokazać, co najwyżej podrzuci jakąś zabawkę do podłączenia do simatica. Jak dziś ten przetwornik ciśnienia, z którym jutro jeszcze się pobawię (jak to paskudztwo dogadać z wejściem analogowym? podobno ma mi w tym pomóc dokumentacja do maszyny odlewniczej. Po niemiecku.)
Posiedziałem chwilę u elektronika, popatrzyłem na składanie pompy tłoczkowej (nie żebym tego kiedyś nie robił...), podreptałem po zakładzie. Ten tydzień jest nudny. Choć jak słyszę, ja i tak mam dobrze.

Czwartek
Dzisiejsze powitanie: "dzień dobry", "cześć", "poprawisz mi program do tej prasy". Czytam program, porównuję z projektem szafy sterowniczej i gdybym nie wiedział że to z tej samej maszyny, nie uwierzyłbym. "aa, taak, są pewne rozbieżności..."

Po południu - do Wawy na konwent! :)

16 lipca 2010

Praktyki dni czwarty i piąty

Czwartek - nieważne...

Piątek - Dwie krótkie wycieczki na odlewnię, ale tylko po to żeby się zagrzać troszkę (względnie opalić :)

Wycieczka na dach, zobaczyć jaki kabel idzie do panelu sterującego klimatyzacją, żeby przenieść go do piwnicy, gdzie są wszystkie kompresory. Z jakichś przyczyn nie chce się biegać po drabince na dach żeby kwitować każdy głupi błąd (a grzeje się, oj grzeje teraz wszystko). Ciekawe dlaczego? ;)
Z dachu do piwnicy (ale do magazynu) - pobrać przejściówkę z pcimci [PCIMCA] na jakiś tam wtyk w jakimś tam panelu w jakimś tam centrum obróbczym, żeby można było weń włożyć kartę z programem. Jak już magazynier się odnalazł, okazało się że nie ma śrubek M2, na które kabel ma się trzymać. No to wiertara, gwintownik, wkrętasy wyszabrowane od nie wiadomo czego, trzyma się. Ale na to to tylko patrzyłem. Podobnie jak na lutowanie urwanego przewodzika wewnątrz gniazdka "totalnie klękniętego, nie mam pojęcia co z nim jest, cewka poleciała czy co" silnika jakiegoś Fanuczka.

Za to jak już myślami byłem na obiedzie, znalazła się robota dla mnie. Rozwalony ekran w panelu od stanowiska rentgena. Maszyna - stara jak świat, jeszcze Hitler nią czołgi prześwietlał, jak to skomentował informatyk odzyskawszy mowę po zobaczeniu jej (btw przyciski opisane były melodyjnym, germańskim językiem).
Wyciągamy z niej panel, wleczemy na warsztat (za nami wlecze się normalny kabel od 220V, powinno mi to dać do myślenia CO się tym zasila), otwieramy a tam moim oczom ukazuje się regulaminowy pecet, z płytą główną, Pentiumem (200Mhz, ale za to MMX :P) ośmiogigowym twardzielem, stacją dyskietek i kartą Profibusa. A ekran i foliowa klawiatura na obudowie, tylko ciut bardziej pancernej niż zwykła.
Przekładka dysku do nowego panelu, start (Win 95!), szuka jakichś sterów i... Długo by pisać o tym jak się zabawialiśmy z tym kompem, ale oj, działo się. W każdym razie wróciłem do domu po dziesięciu godzinach. Zaczyna mi się tu podobać.

14 lipca 2010

Praktyki dni dwa i trzy.

Wtorek:
Zabaw z Simatikiem dzień drugi. Z tą różnicą że wolałem patrzeć na migające diody niż programować go.

Dziś zauważyłem że nad drzwiami biura w którym siedzę jest wyświetlacz diodowy, na którym przewija się napis "RZECZY NIEMOŻLIWE ZAŁATWIAMY OD RĘKI. NA CUDA TRZEBA CHWILĘ POCZEKAĆ :)"

Koleś z PIAPu prezentował jakiś program, jak wywnioskowałem z kontekstu, do obsługi urządzenia czytającego bar-cody z felg. "-Hasło jest szyfrowane, ale nie jakoś bardzo mocno. Student by je złamał. -No, mamy tu takiego jednego..."

Środa:
Niezły pierdolnik z ustawianiem zegara czasu rzeczywistego, konwersjami BCD-> integer, wycinaniem bajtów i przesuwaniem bitów, po dwóch godzinkach na diodkach wyjść simatica migał prawdziwie cyfrowy zegar - w naturalnym dwójkowym! Niestety, byłem ograniczony do 10 wyjść cyfrowych i nie starczyło miejsca na sekundnik :(

Zaprogramowałem, rozebrałem i złożyłem sterownik Mitsubishi i sprawdziłem które wyjścia w nim zdechły (znaczy, zdechnięte były już wcześniej, zanim go rozebrałem :P ).

Przeszedłem się na odlewnię. Głośno. Albo głuchniesz i słyszysz piąte przez dziesiąte co ciebie mówią, albo zakładasz stopery i widzisz poruszające się usta. Nie mogłem się zdecydować, więc stoper nosiłem tylko w jednym uchu.
A gorąco jak w piekle (cały czas staliśmy za rozgrzanym piecem).
Kabel od termopary mierzącej temperaturę we wnętrzu pieca wyglądał na źle założony. [Termopara znajduje się na suficie pieca, na wysokości jakichś czterech, pięciu metrów, po drabince, temperatura otoczenia podobno pięćdziesiąt, drabinka i wszystko parzy w dłonie] "-Ktoś tam wejdzie i sprawdzi. Chętni?" Cisza. I cztery pary oczu wlepione w próbującego się schłodzić po pierwszej wizycie na odlewni praktykanta. (ostatecznie wlazłem tam razem z automatykiem)

No i drobna kpina z naszych wydziałowych metrologii.
"To ile to daje obsuwy na pomiarze? Dwadzieścia, trzydzieści stopni w dół? To nie ma wielkiego znaczenia."
Na zadajniku do sprawdzania termopar 700. "Ile jest? 703? No to zajebiście." Trzema stopniami błędu nikt sobie tyłka nie zawrócił (byle wrócić do klimatyzowanego biura). Chociaż błąd względny niewielki, a i pomiar nie bardzo krytyczny.

13 lipca 2010

Praktyki dzień pierwszy.

Uff. Po długim i zdecydowanie zbyt emocjonującym dniu mogę wreszcie siąść i zanotować sobie, cóżem dokonał dzisiejszego dnia jako praktykant na wydziale utrzymania ruchu w Stahlsmidcie.

Raz - przekonałem strażnika na bramie że faktycznie idę na praktykę.
Dwa - wykonałem tzw. przekładkę - wyciągnąłem flaki jednego panelu operatorskiego ("crasha na weekendzie mieliśmy") i przełożyłem je do drugiego, który nie działał z niewiadomych powodów. Innymi słowy, z jednego rozwalonego i jednego zdechniętego urządzenia zrobiłem jedno zdechnięte i rozwalone, oraz jedno działające (nawet program zachowało!)
Trzy - zaprogramowałem lampki choinkowe na sterowniku PLC Simatic. Strzelanie z armaty w komara.
Cztery - dostałem przepustkę, dzięki której (hopefully) nie będę musiał nikomu udowadniać że mam prawo tam być.
"Słyszeliście, w Szczecinie ma być trzydzieści pięć w cieniu!" - ustawiając 22 na klimatyzacji. W stalówce mniej, ale i tak wystarczyło.

Pięć - ciut sztywna impreza, sześć - "emocje" dzięki którym do łóżka pójdę ciut później niż zakładałem.
Uff, działo się.

20 czerwca 2010

Zabawne.

Wylądowałem na flaszce z kumplem-technologiem. Uderzyło mnie, jak pomysły funkcjonują w różnych dziedzinach techniki.
My mamy platformę Stewarta - dość zwartą konstrukcję o bardzo dobrej sztywności, pozycjonowaną z sześcioma stopniami swobody, wykorzystywaną coraz powszechniej w różnych aplikacjach (różne pozycjonery, robot Fanuc Genktotsu [i pewnie inne...], platformy dla lakierników w stoczni w nie-pamiętam-gdzie etc.). Z kolei ów kumpel przypomniał mi o obrabiarkach konstruowanych na bazie czworościennego szkieletu. Też świetnej sztywności (zwłaszcza w stosunku do masy). W sumie - istotnie, pomysł ten sam - zamiast siłowników/dźwigni dać sztywne człony pod które podjedziemy obrabianym detalem, zamiast platformy wsadzić narzędzie.
Sam nie wiem co było pierwsze, ale jedno jest pewne: to jest ciekawe w mechatronice - zawsze możesz podpatrzeć u kumpla coś co się sprawdzi u Ciebie.

14 czerwca 2010

Tymczasem gdzieś na IRCu...

Oni są wszędzie... nawet jak chcesz się odmóżdżyć przy gierze i posiedzieć na ircowym kanale... znajdą cię... znajdą i dopadną...


[22:07]<onso>paradoksik, tak z ciekawosci zapytam
[22:07]<onso>studiujesz moze robotyke w warszawie?
[22:07]<paradoksik>skad wiedziałeś?
[22:07]<onso>heh
[22:07]<onso>bo znam paradoksa ;]
[22:08]<paradoksik>:D
[22:08]<onso>i sie zastanawialem czy jestescie jedna osoba:D
[22:08]<paradoksik>z kim mam przyjemność? :)
[22:08]<onso>z Kaczorem
[22:08]<Haschan_afk>hahahahaa
[22:08]<Shiky7>lulz
[22:08]<paradoksik>piątka :D
[22:08]<onso>jak tam serwer dla Wnuka? :D:D
[22:08]<Shiky7>hahahaha :P

12 czerwca 2010

Kupiłem butelkę pszenicznego dla ochłody. Wrzuciłem do lodówki. Efekty? Wieczorna burza. Jutro 20 stopni, pojutrze jeszcze mniej.
I to mi powie że piwo nie chłodzi?

07 czerwca 2010

Zabawne... Na półce stoją tablice matematyczne, niewiele wykraczające poza poziom szkoły średniej.
Na pierwszym roku w ogóle do nich nie zaglądałem, na drugim prawie wcale, a teraz częściej leżą na stole niż na półce.
Czy to znaczy że głupieję?
"Człowiek rodzi się mądry, a potem idzie do szkoły"?

05 czerwca 2010

-Strasznie biedne te obieraki w tym roku... Standardowe pytanie do starszego roku, na co warto iść?
-Na piwo.
To nawet nie mój tekst, ale proszę o wybaczenie, nie mogłem go nie zarchiwizować dla potomności.
Jedno wiem - nigdy więcej obieraków z cyborgami!

01 lutego 2010

Przed spc...

Jako że tradycją staje się jakiś kwazinaukowy tekst w noc przed najważniejszym egzaminem sesji, dziś opowiemy sobie o metodologii nauki wykształconej wśród studentów.

Pierwsza metoda - "na pandę" - nie wymaga komentarza. Najprostsza, najmniej wyrafinowana, aczkolwiek bywa skuteczna.
metoda "na Zorro" - polega na podsumowaniu długiego i skomplikowanego wyprowadzenia fantazyjnym skreśleniem w kształcie litery Z. Jest to alternatywa wobec stwierdzenia "co kończy dowód". Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że zakończony "na Zorro" dowód nie będzie dalej kontynuowany.
metoda prób i błędów - polega na losowym zmienianiu znaków + i - w równaniach w odrzuconym sprawozdaniu i ponownym oddaniu tak poprawionej pracy.
Warto zwrócić uwagę, że na podstawie zbliżonej metody udoskonalania rozwiązania powstały pierwsze algorytmy genetyczne pod koniec lat 80. - jest to wielki wkład studentów w rozwój światowej nauki.

Ważne miejsce w teorii pomiaru mają stała Lesera i czynnik Naciągajewa. Pierwsza wartość służy do regulowania błędów systematycznych pomiaru, zaś za pomocą czynnika Naciągajewa zwiększamy bądź zmniejszamy odchylenie standardowe uzyskanych pomiarów. Odpowiednio zastosowane, stwarzają wielkie możliwości dla studenta. Wsród potencjalnych zastosowań należy wymienić:
- przystosowywanie danych pomiarowych uzyskanych przez inną grupę/rocznik do własnych potrzeb - wiadomo iż każdy pomiar kosztuje, a więc wykonywanie własnych byłoby nieekonomiczne, skoro wykonano ich już dość dużo
- symulowanie zastosowania wielu przyrządów pomiarowych - często zdarzają się laboratoria, których celem jest zbadanie i porównanie parametrów metrologicznych kilku różnych przyrządów. Wykorzystanie stałej Lesera i czynnika Naciągajewa (zwłaszcza tego drugiego) pozwala na wykonanie pomiarów tylko jednym z tych przyrządów i dostosowanie wyników do pozostałych.

Przykład typowego zastosowania:
Mamy serię pomiarów, których średnia xśr = X, odch. stand. σ = Σ. Spodziewamy się, że przyrząd do którego dostosowujemy pomiary ma 5-krotnie większe błędy pomiaru.
Należy więc przyjąć czynnik Naciącajewa n=5 : σ2 = nΣ = 5Σ. Dla uwiarygodnienia pomiarów zastosujemy również stałą Lesera: L ~= 0,05X. Tak więc xśr2 = L+X= 1,05X.
Tak dostosowane dane pomiarowe są bardzo wiarygodne i mało który prowadzący zwróci uwagę na oszczędność czasu i pieniędzy uczelni, jaką dokonaliśmy.

Istotną kwestią jest dobór wartości L i n. Istnieje kilka metod ich wyznaczania na drodze teoretycznej jak i empirycznej.
W powyższym przykładzie zastosowano metodę kombinowaną: czynnik Naciągajewa n został dobrany na podstawie badań teoretycznych, przeprowadzonych przez starszy rocznik, bądź osobiście (na ogół w prezentacji z wykładu). Stała Lesera została ustalona na podstawie doświadczenia eksperymentatora, który prawdopodobnie stwierdził że 5% błąd systematyczny dobrze zamodeluje zużycie sprzętu z wczesnych lat 70-tych. Trzeba jednak zaznaczyć, że priorytet ma zasada "aby dobrze było". Podane tu reguły są raczej ogólne, do każdego przypadku należy mieć indywidualne podejście. Doświadczony eksperymentator potrafi na oko ocenić, czy uzyskiwane wyniki są rozsądne.

Wartą wspomnienia ciekawostką jest też niedawne, dość głośne odkrycie w fizyce, mianowicie siła odnaukowa.
Zakładając człowieka w warunkach normalnych, następuje jego oddziaływanie z materiałem do nauczenia, na skutek czego powstaje siła odpychająca:



Gdzie:
N - ilość materiału do przyswojenia
f - opcje spędzenia czasu (koszt alternatywny nauki)
tr - czas, jaki rodzice spędzają "susząc głowę"
Należy zwrócić uwagę, że dla przeciętnego studenta, pod nieobecność rodziców, siła odnaukowa w granicy dąży do nieskończoności:




Co było do udowodnienia.