Poniedziałek
Identyfikacja zepsutych wyjść modułu simatica (na sprzęcie równie starym jak firma, już myślałem że nie podniosę tego kompa).
Kolejna zabawa kolejnym panelem (plaga jakaś na tej odlewni? - ale tym razem nie upał, lecz ulewa).
Wycieczka na halę z programatorem (zgraj program z tej prasy, zapisz gdzieś i wgraj na tamtą) - wreszcie coś poza warsztatem bez anioła stróża :)
Wtorek
Inspekcja dachu.
Szlajałem się samodzielnie po obróbce mechanicznej, bo młot pneumatyczny pod oknem biura spowodował że tam było spokojniej ;)
Środa
Trzeci dzień jestem sam z zabieganym szefem, który nie ma czasu mi nic pokazać, co najwyżej podrzuci jakąś zabawkę do podłączenia do simatica. Jak dziś ten przetwornik ciśnienia, z którym jutro jeszcze się pobawię (jak to paskudztwo dogadać z wejściem analogowym? podobno ma mi w tym pomóc dokumentacja do maszyny odlewniczej. Po niemiecku.)
Posiedziałem chwilę u elektronika, popatrzyłem na składanie pompy tłoczkowej (nie żebym tego kiedyś nie robił...), podreptałem po zakładzie. Ten tydzień jest nudny. Choć jak słyszę, ja i tak mam dobrze.
Czwartek
Dzisiejsze powitanie: "dzień dobry", "cześć", "poprawisz mi program do tej prasy". Czytam program, porównuję z projektem szafy sterowniczej i gdybym nie wiedział że to z tej samej maszyny, nie uwierzyłbym. "aa, taak, są pewne rozbieżności..."
Po południu - do Wawy na konwent! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz