29 stycznia 2008

23 stycznia 2008

I niech mi ktoś powie, ze nie istnieje coś takiego jak proroczy sen. I niech mi ktoś powie, że ja takich nie miewam.
Z minionej nocy zapamiętałem dwie migawki dwóch snów. Pierwsza wywołała u mnie zdziwienie, że mam takie sny. Sprawdziła się jeszcze dzisiaj. Nie dosłownie, ale najważniejszy element miał w rzeczywistości miejsce z zaskakującą dokładnością.
Drugi sen: czerwone "10" na kolokwium z matmy. I lepiej żeby ten też się sprawdził, bo mam zamiar zaliczyć ten przedmiot.

21 stycznia 2008

Wyjść z domu o dwunastej, mówiąc: "jadę całkować, wrócę, za trzy-cztery godziny". Wrócić po dwunastu godzinach, z fryzurą a'la "Szopen po koncercie perkusyjnym", na niepewnych nogach.
- Coś ty robił?!
- Sałkofałem...



Zazwyczaj przed kartkówką z matmy zamiast uczyć się, do północy grałem ze współlokatorem w Quake, Starcrafta albo inne coś... Dzisiaj grałem z mechatronami w Warhammera. Ale wspomniane już całkowanie, obiad i sesja RPG przy jednym spotkaniu wcale nie muszą być dobrym pomysłem, jak się okazuje.
zaatakował nas mutant, a to jest mag!!


metrologia też jest fajna. Oddajmy głos bezstronnemu świadkowi:
Siedzę, piszę sprawko, z tyłu słyszę śmiech DD i paradoxa, nagle tekst:
- Ojej, gumka mi pękła. O, znowu.
Tak, stary, bawiłem się gumką - recepturką.
To było wesołe sprawozdanie. A w tym tygodniu ostatecznie udowodnimy że nikt nie czyta sprawozdań z laboratoriów. Jak? Zapominając skasować ze sprawka zdanie:
Badana waga sprawiała wręcz wrażenie nadpobudliwej.
Dobrze że nie zapomnieliśmy skasować tego o sposobach badania czułości wagi.

Obudziłem się, piątkowe popołudnie. W drzwiach pokoju stała współlokatorka. Przecierając oczy rzekłem:
-No, cześć. Wiesz, szmatę zaliczyłem.
-Jaką szmatę?!?
-Yyyy, materiałoznawstwo. Na 5.
Materiałoznawstwo > materiał > tkanina > szmata. Mina: bezcenna.

07 stycznia 2008

Sposób na marznące uszy :D

Moje pierwsze sennheisery. Jeszcze biednawe, ale to i tak najlepsze słuchawki Hi-Fi jakie miałem. 3 metry kabla, pozłacana wtyczka, świetny balans basu i sopranu, wykończenie dające szansę że nie pozrywam kabli po zwyczajowych trzech miesiącach. Niezłe są.

Już zbieram kasę na lepszy model :) Ten określę mianem "dobrego". Wątpię czy kiedyś kupię sobie "zajebiste" słuchawki, bo to już wydatek rzędu tauzena. Chyba że się audiofilii nabawię.

06 stycznia 2008

Kiedyś napisane, zapomniane, dziś przypomniane. Czym jest los? Nie wiem. Podobno wszystko i tak sprowadza się do semantyki.


Ostatnimi dniami dużo myślę. Wracam do muzyki sprzed miesięcy, do lektur dawniejszych jeszcze, znajdując w nich kolejne możliwości do rozważenia.

Po pierwsze, dlaczego wszystko jest takie... głupie? (Najlepiej byłoby użyć słowa "pojebane", ale wyglądałoby na to że potrzebuję takiego słownictwa żeby opisywać rzeczywistość)

Pierwsze prowadzi do drugiego: czy to przeznaczenie, ślepy los, złośliwy los czy Gra (coś na kształt wielkiej szachownicy, czy raczej erpeg? Kto porusza nami-pionami? My sami czy jakieś nieludzkie siły?)? Czy nie ma niczego takiego, a to co się dzieje jest wypadkową wyborów naszych i innych? (czemu bardzo blisko do ślepego losu, mnogość rozgałęzień jest tak olbrzymia ze wszystko jest właściwie przypadkiem; kto wie czy siedziałbym tu i teraz, gdybym parę miesięcy tem zrobił coś inaczej? albo ktoś inny zrobił coś inaczej? Wybrał inną drogę?)

[ciekawe czy te "inne drogi" gdzieś doszły skutku? jakiś... równoległy świat? czasem mam wrażenie jakiegoś znaku, odczucia z miejsca, gdzie ktoś dokonał innego wyboru. Ale to ciekawe, wszak wzrost liczby tych "równoległych ścieżek" odbywa się ekspotencjalnie]

Do meritum wracając, czy w tym wszystkim jest gdzieś jakiś cel, czy też człowiek plącze się po świecie jak go poniesie/wiatr losu zawieje/kostki wyrollują? Czy to co się ma stać, jest gdzieś zapisane, określone, czy przyszłość tworzy się teraz, popędzana przez teraźniejszość? Jeśli jest zapisane, to czy człowiek ma coś do powiedzenia w swoim życiu?

Pisząc myślę, myśląc piszę. Rozważam, zastanawiam się. Paradoksalnie, chciałbym wierzyć w opcję "absolutny determinizm". Zdejmuje z barków ciężar wyborów i ich skutków. Nie chcę kontroli nad każdym aspektem swojego życia, bo i tak złośliwości losu niweczą wszystko. A tak, mógłbym mieć nadzieję że though this be madness yet there is method in it, że pozwolę sobie klasyka zacytować.

Słucham The Gathering, głos Anneke przypomniał mi stare, nieokreślone tęsknoty. Po dłuższym namyśle znajduję dla nich nazwę: poczucie braku spełnienia. Niepokój, chęć robienia czegoś innego, odmiennego od tego co wszyscy robią. Wyruszyć, nie wiedząc czy i kiedy się wróci. Patrzeć w przyszłość spojrzeniem jasnym i spokojnym.