27 maja 2008

cholera, ale mam chcicę. Straszną.

Jak dawno nie trzymałem karabinu w ręce. ("Lepszy taki nałóg niż narkotyki")
Ta woń w dżdżysty, sobotni poranek. ("Uwielbiam zapach prochu o poranku")

Równiutki rządek pocisków na macie (żeby można było sprawniej ładować)
Kolba przy ramieniu, palce delikatnie wsuwają .22LR do komory, jeden wyćwiczony ruch ręką i nadgarstkiem zamyka i rygluje zamek, w tej samej chwili oko zaczyna mierzyć do celu.
Czarne koło, tuż poniżej muszka wykonuje nieznaczne ósemki wewnątrz szczerbiny. Poprawiam chwyt na łożu, wstrzymanie oddechu jest już odruchem, palec płynnie, spokojnie, ale szybko i pewnie ściąga cyngiel.
Nieznaczny odrzut miękko dociska kolbę do ramienia, w powietrzu rozlega się ten nie do pomylenia z niczym odgłos, tuż potem metaliczny brzdęk spadającej tarczy, niezawodny znak trafienia - światło i cień mogą omamić wzrok, ale nie słuch.
Nie odrywając kolby od ramienia, lewej dłoni od łoża, prawa dłoń otwiera zamek, palce łapią kolejny pocisk, wkładają go tam gdzie poprzednika, kolejny ruch nadgarstkiem, trzeba skracać, oszczędzać ruchy, w konkurencji liczy się też czas. Oko znowu spogląda przez przyrządy celownicze na świat, który kurczy się do tego małego czarnego krążka tarczy automatu.

24 maja 2008

Zabawny jest ten stan po trzech "Leżakach". Kolejny raz oryginalna, huraoptymistyczna "prekognicja" i zadowolenie z niczego. I kawałek przemyśleń co do własnego świato- i egopoglądu. Właśnie po to się pije (nie mylić z upijaniem): dla humoru, rozluźnienia, rozgadania, czasem rytuału... Czasem trzeba. Po to jest :)

04 maja 2008

Dejavu z wakacji...? Towarzystwo wzajemnej adoracji i ja gdzieś na boku? Kolejny raz wracam zły, że z nikim się nie widziałem. Z nikim? Nie, ze współlokatorem na piwo i bilard umówiłem się jeszcze w Wawie. A inni? Albo akurat wyjechali z stw, albo nie mogli, albo nawet nie raczyli odpowiedzieć na sms...

Nie kontynuuję tego wątku, dość już żółci na stronie o "zadowolonym" tytule. Możecie poczytać sobie starocie, na to samo wyjdzie. Zaraz wsiadam w transport do Wawy, tam, w wirze pracy poczuję się lepiej, a i czas wolny będzie z kim spędzić, i w końcu przestanę się przejmować ludźmi którym najwyraźniej nie zależy.