06 stycznia 2008

Kiedyś napisane, zapomniane, dziś przypomniane. Czym jest los? Nie wiem. Podobno wszystko i tak sprowadza się do semantyki.


Ostatnimi dniami dużo myślę. Wracam do muzyki sprzed miesięcy, do lektur dawniejszych jeszcze, znajdując w nich kolejne możliwości do rozważenia.

Po pierwsze, dlaczego wszystko jest takie... głupie? (Najlepiej byłoby użyć słowa "pojebane", ale wyglądałoby na to że potrzebuję takiego słownictwa żeby opisywać rzeczywistość)

Pierwsze prowadzi do drugiego: czy to przeznaczenie, ślepy los, złośliwy los czy Gra (coś na kształt wielkiej szachownicy, czy raczej erpeg? Kto porusza nami-pionami? My sami czy jakieś nieludzkie siły?)? Czy nie ma niczego takiego, a to co się dzieje jest wypadkową wyborów naszych i innych? (czemu bardzo blisko do ślepego losu, mnogość rozgałęzień jest tak olbrzymia ze wszystko jest właściwie przypadkiem; kto wie czy siedziałbym tu i teraz, gdybym parę miesięcy tem zrobił coś inaczej? albo ktoś inny zrobił coś inaczej? Wybrał inną drogę?)

[ciekawe czy te "inne drogi" gdzieś doszły skutku? jakiś... równoległy świat? czasem mam wrażenie jakiegoś znaku, odczucia z miejsca, gdzie ktoś dokonał innego wyboru. Ale to ciekawe, wszak wzrost liczby tych "równoległych ścieżek" odbywa się ekspotencjalnie]

Do meritum wracając, czy w tym wszystkim jest gdzieś jakiś cel, czy też człowiek plącze się po świecie jak go poniesie/wiatr losu zawieje/kostki wyrollują? Czy to co się ma stać, jest gdzieś zapisane, określone, czy przyszłość tworzy się teraz, popędzana przez teraźniejszość? Jeśli jest zapisane, to czy człowiek ma coś do powiedzenia w swoim życiu?

Pisząc myślę, myśląc piszę. Rozważam, zastanawiam się. Paradoksalnie, chciałbym wierzyć w opcję "absolutny determinizm". Zdejmuje z barków ciężar wyborów i ich skutków. Nie chcę kontroli nad każdym aspektem swojego życia, bo i tak złośliwości losu niweczą wszystko. A tak, mógłbym mieć nadzieję że though this be madness yet there is method in it, że pozwolę sobie klasyka zacytować.

Słucham The Gathering, głos Anneke przypomniał mi stare, nieokreślone tęsknoty. Po dłuższym namyśle znajduję dla nich nazwę: poczucie braku spełnienia. Niepokój, chęć robienia czegoś innego, odmiennego od tego co wszyscy robią. Wyruszyć, nie wiedząc czy i kiedy się wróci. Patrzeć w przyszłość spojrzeniem jasnym i spokojnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz