21 marca 2007

Pół godziny później...

Czasem chciałbym wziąć samochód, pobić życiówkę prędkości i rozpieprzyć się na jakimś drzewie. Czasem chciałbym wziąć karabin (karabinek, kurwa, ja sobie na dziecinną terminologię pozwolić nie mogę) i powybijać wszystkich, a dla pewności poprawić granatem. Czasem chciałbym uchlać się gdzieś na boku aż do zgona, choć wiem że to nie byłoby łatwe. Czasem czuję się jak ten gość z "Dnia Świra".

Idę zrobić herbaty. Nie bawię się w półśrodki, od razu cały dzbanek, choć wiem że i tak mi nie pomoże. Cholera, nawet nie będzie mi smakować, spieniła się.

Łeb mi pęka od nadmiaru myśli. Jakbym chciał to wszystko napisać zajęłoby mi to ze dwie godziny, jak nie więcej, nikt normalny by tego nie przeczytał, a w komentarzach pojawiałyby się uśmieszki przy wyrwanych z kontekstu kwaśno-śmiesznych zdaniach. Przed chwilą tutaj pojawiła się pierwsza „kurwa”, nie jest dobrze, szlag.

PS. nienawidzę fizyki!

2 komentarze:

  1. "Czasem chciałbym wziąć karabin (...) i powybijać wszystkich, a dla pewności poprawić granatem."


    Mam to samo, ale nie tylko teraz, a podczas każdej pogody i ogólnie zawsze :D Jak w tej piosence " kiedyś kupię nóż i powyzynam wszystkich w koło", z tym, że ja zostawiłabym tylko siebie :P;];]
    Ale mimo wszystko wiosna, dzieci, wiosna !! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. za co chcecie mnie zajebać? coś Wam kurwa zrobiłem? Idziemy na Finkę w sobotę. Jak mało wam bieżcie swój prowiant- odprowadzę Was w dom.

    OdpowiedzUsuń