09 marca 2011

Miesiąc z życia krasnoludzkiej twierdzy

11. dzień miesiąca Opal, roku 256.
Zakończyliśmy testy układu sekwencyjnego, sterującego jedną z pułapek. Oczywiście tępy projektant zapomniał o porządnym fundamencie dla wiatraków które napędzają całe to ustrojstwo, więc jeden z nich się zapadł. Bez niego cały mechanizm stawał na samych oporach ruchu, tak że o pokręceniu pompą już nie było mowy. Szczęśliwie udało się dokończyć konstrukcję bez kolejnych niespodzianek i wodna śmierć już czeka na zielonoskórych, którzy spróbują wedrzeć się do twierdzy. Ha, tylko nam podskoczcie! Akurat goblinit się przyda, w tej górze nie ma nic poza szmaragdami. Próbowaliście kiedyś zrobić zbroję ze szmaragdów? No właśnie.


12. dzień miesiąca Opal, roku 256.
Krótkobrody zarządzający twierdzą spił się ze szczęścia jeszcze przed południem, gdy tylko doniesiono mu że urodziło się nam słoniątko. Spoko, za dziesięć lat, jak dorośnie, będziemy mieć drugiego słonia bojowego. Potęgo, nadciągamy!

14. dzień miesiąca Opal, roku 256.
Obserwator doniósł o hydrze, łażącej po okolicy. Wylegliśmy wszyscy na mury żeby zobaczyć to paskudztwo i faktycznie, ma siedem głów. Cholera, słoniątko jeszcze nie dorosło! Cóż, podnosimy mosty zwodzone i mobilizujemy wojsko (tak, całą ubraną w skóry piątkę). A taką fajną twierdzę mieliśmy... Ten śmierdzący rybą idiota Vucar nic sobie z tego nie robi i zorganizował imprezę. Coś bełkotał że skoro i tak nas wytłucze, to on przynajmniej spróbuje tego co ostatnio kupcy przywieźli. Stary ochlaptus.

15. dzień miesiąca Opal, roku 256.
Ze złych wieści - Vucar na ciężkim kacu pobił się z rybakiem.
Z dobrych - hydra wlazła w klatkę zewnętrznego pierścienia obronnego. I to wszystko? Mechanicy na szybko pobudowali dodatkowe w bramie pułapki z wielkimi kolczastymi kulami, a ta potwora daje się złapać w klatkę na szympansy?! Wsadziliśmy klatkę z brzydalem w kąt magazynu i zastanawiamy się co z nim zrobić - wykopać dziurę w ziemi, wsadzić go w nią i wrzucać zielonoskórych dla towarzystwa, czy sprawdzić jak będzie smakować hydrza wątróbka? Kucharz donosi że w magazynie żywności nie ma już miejsca, więc decyzja się przesunie na później.

16. dzień miesiąca Opal, roku 256.
Widzieliście ostatnio tego drwala, Dodoka? Ostatnio chodził jakiś taki dziwny... i w końcu stało się! Wpadł w jakiś dziwny nastrój, nic nie chciał robić... Któryś miał czuja i zbudował z odpadów po kopaniu magazynu warsztacik szklarza. Trafił w dziesiątkę! Jak tylko drwal go zobaczył, oczy mu się zaświeciły i zabarykadował się w środku. Zemrze z braku gorzały, jak nic.

25. dzień miesiąca Opal, roku 256.
A więc Dodok zamknął się w warsztacie i tylko wyłaził po jakieś śmieci. W dziesięć dni z walających się w kącie u jubilera kawałków szkła, marmurowych bloków czekających na jakąś większą budowę i jakichś szarych kamulców zrobił ładne cacko! Amulet ze szkła, zdobiony jakimiś kółeczkami z ortoklazu (to to były te kamulce? następnym razem będę patrzył co wywalam na hałdę) i kolcami z marmuru. Warty od groma, ale kto go będzie nosił z tymi kolcami? W końcu wylądował w jednym pudle z tym badziewiem, które stary kowal w wolnych chwilach rzeźbi ze znalezionych na śmietniku muszli.

1. dzień miesiąca Obsydian, roku 256.
Trafiliśmy na sfaleryt. Żelaza nam trzeba, nie cyny! Przecież tymi widelcami jeść się nie da!

9. dzień miesiąca Obsydian, roku 256.
Gremlin! Przyłapali go na schodach niedaleko głównego magazynu. Chłopaki ruszyli się z koszar i pogonili go aż do dolnych poziomów. A jak otworzyli klapę w podłodze, zdziwili się bo zamiast gremlina zobaczyli trolla. Ale wielkiej różnicy im to nie zrobiło, bo zatłukli go jak się patrzy. Niestety, rzeźnik sklął nas jak przynieśliśmy truchło i powiedział, że śmierdzielami to on zajmować się nie będzie. Przynajmniej ustało to skrobanie w klapę, które od tygodnia nie dawało mi spać.

11. dzień miesiąca Obsydian, roku 256.
Kiedy ta zima się skończy? Jak nie urok to sraczka, normalnie. Jak nie hydra, to gremlin, jak nie gremlin to znowu jakieś gówno złożone z błota i dwóch ogonów. Stary górnik Minkot się wściekł, bo, powiada, jak mu łeb kilofem upierdzieli, jak to łba nie ma? Tymczasem jakiś mądry przypomniał sobie stare bajki co to dziadek go nimi straszył jak był mały i powiedział, że to się nazywa Edquek i że to zapomniana bestia. Co to za zapomniana bestia, jak dziadek straszy nimi gówniarzy, co im ledwie broda wyrosła?
Jak szefu usłyszał że to zapomniana bestia, zbladł i zapytał czy słyszeliśmy o Bronzemurder. Pewnie, kto o tym nie słyszał. Tylko że my tu mamy błotnistą breję a nie trującą, latającą iguanę! Jakby nie było, chłopaki nie chcą ryzykować i kombinują jak zrzucić potworze sufit na miejsce gdzie powinna mieć łeb. Ciekawe co z tego wyniknie...

Dopisane po południu:
Wesoła twierdza, nie ma co. Szef przeanalizował mapę jaskiń, z których wylazła bestia i orzekł że nie przedostanie się do klatki schodowej inną drogą jak naookoło wszystkiego. Da nam to dość czasu żeby zbudować dla niej śmiertelną pułapkę, jeśli wezmą się za nią wszyscy górnicy, łącznie z tymi zmobilizowanymi do woja. Przerwał treningi, pokazał narysowany na kolanie projekt i kazał zasuwać. Chwilę potem mocno się zdziwił, bo okazało się że wielki bąbel błocka nie potrzebuje pomp żeby móc konkurować w szybkości ze skacowanym kowalem biegnącym rano do studni. I oczywiście, ten ciemniak szef nie zobaczył najprostszej możliwej drogi w górę twierdzy. Trochę spanikował i kazał założyć na schodach starą, ołowianą kratę, co to jeszcze niedawno się gdzieś po magazynie walała. Ale zanim ją tam znaleźliśmy, bestia wlazła na schody i zaczęła zasuwać w górę. Skoro nie było czasu na budowę pułapki, wydał rozkaz mobilizacji wojska i przegrupowania go w miejscu dogodnym do walki. Okazało się że na to czasu też nie stało, bo bestia zaskoczyła od tyłu górników którzy próbowali wycofać się z terenu budowy niedoszłej pułapki. Na co czasu starczyło, spytacie? Na modlitwę. Jeden z tych górników zmówił krótką modlitwę do Arnoka, a potem, z wrzaskiem "a gdzie ty mi tu, maszkaronie?!" zamachnął się kilofem. Potem opowiadał, że to faktycznie był bąbel błota. Wystarczyło go przekłuć, a on pękł, obryzgując sufit. Aż chłopakom kilofy z rąk wyrwało!
Obstawiamy, co wylezie w przyszłym tygodniu. Na oblężenie zielonoskórych nikt nie stawia, to byłoby zbyt typowe. Ktoś zażartował, że w jadalni postawimy Kolosa z Brązu, ktoś rzucił że może jakieś stado słoni się wkurzy i spróbuje zaatakować (to akurat byłoby fajnie, powpadałyby w pułapki i można by je później oswoić). Rybak rozmarzył się o hordzie wielorybów-zombie, ale dostał w mordę i się uciszył.

1 komentarz:

  1. Przesłodkie!

    A odwołanie do historyjki o Bronzemurder też zabawne, choć "gdzieś to już słyszałem". Pozdrowienia od ludzkich karawan;)

    PS.: To co z tym DF:RPG?

    OdpowiedzUsuń