koniec stycznia i cały luty to jest bardzo zły moment do zakochiwania się, bo trzeba miłości poświęcać dużo czasu żeby pięknie urosła... ja zakochałam się w moim łóżku i w spaniu... i poświęcam im tyle czasu, i te dwie rzeczy są tak przekonywujące, że codziennie rano mówię "phieee! za 3 tygodnie będzie kolos poprawkowy, na ten nie muszę iść". Do czego miłość prowadzi? (pytanie retoryczne)
Zakochać się w muzyce nie jest tak źle... Możesz okazywać jej uczucia kiedy chcesz, w niemal każdym miejscu i o każdej porze. Ona może być z Tobą prawie cały czas, budzić Cię delikatnie o poranku i usypiać wieczorem. Możesz czuć każdy dźwięk oddzielnie, przenikający przez Twoje uszy do wnętrza Ciebie. Możesz czuć ją każdym elementem Twojego ciała. Możesz pozwolić jej się ponieść, pozwolić sobie zapomnieć o wszystkim innym poza nią i cieszyć się każdą nutą, każdą milisekuną. Możesz się nią dzielić lub może być tylko Twoja. Nikt Ci jej nie odbierze. Możesz poznawać ją każdego dnia od nowa i zawsze będzie coś, czego jeszcze nie zauważyłeś.
... a luty jest równie odpowiednim momentem jak każdy inny :)
Ehhh... kobiety i ich spojrzenie na związki. Bądźmy szczerzy, drogi przyjacielu - muzyka nie uszczęśliwi Cię, choć przynajmniej nie będzie przeszkadzała podczas sesji... zanadto. W każdym razie to co czujesz, to raczej nie miłość, boś mało szczęśliwy ostatnimi czasy.
A przecież miłość uskrzydla (patrz wyżej). I przynosi ukojenie "niepokojom";) (patrz jeszcze wyżej).
Że co spojrzenie kobiety na związki? ;) kto ma mi cokolwiek do zarzucenia? słucham? ;> że źle traktuje moje łóżko? codziennie się do niego przytulam, głaszcze je, dziękuje że ze mną jest i że ze mną wytrwało przez te półtora roku... Oddaję się swojej miłości w całości ;) Do końca ;) Olewam uczelnie dla mojej miłości ;)
Och... ależ gdzież bym śmiał zasugerować, iż Twój związek z Łóżkiem nie jest Esencją Piękna i Przykładem dla niejednej z innych znanych mi par? Chodziło mi tylko o to, że czasem my (faceci, bądź ta strona, która odgrywa faceta w związku, zazwyczaj zwana aktywną zgodnie z prastarym i ugruntowanym w naszej kulturze stereotypem) patrzymy na to wszystko nieco inaczej... Np.: Kiedy ostatnio poważnie rozmawiałaś ze swoim łóżkiem na temat jego oczekiwań względem tego związku? A może Twoje wylewne okazywanie przywiązania Go krępuje? Jak on odbiera Twoje oddanie?
W sumie i tak nie pisałem pierwszego komentarza w odniesieniu do Waszego związku, tylko do niezdrowych układów ParadoXa z muzyką ;) bądź raczej powinienem rzec muzykami...
Ma taką jedną co jakiś czas - są w niezdrowym związku opartym na konsumpcyjnym podejściu do partnera/rki, aż nadchodzi dzień, kiedy przestają się sobą nawzajem interesować i rozchodzą się w szarości uczucia znudzenia. Możesz mi nie wierzyć, ale jeśli zapytać ParadoXa, co, prócz czystej przyjemności, czerpie z tych związków, to może wymieni oblane kolokwium ;) (tak btw tematu odmiennego podejścia do związków). Dziś już nawet nie wymieni tych wszystkich przesłuchanych do nieprzytomności One-Exams-Stand'ów...
Przesadzasz, Misza. Ja tam łóżku Salmy w cichości serca, ale szczerze zazdroszczę.
Ale tak, w oblewaniu kolejnych terminów kolejnych kolosów robię się dobry.
Natomiast ciekaw jestem, czy nie byłbyś skłonny rozszerzyć tematu moich związków :) Albo nie. Kiedyś wrzuciłem tu stare logo Toola. Co sobie ludzie pomyślą...
No ale zdradzę że wykorzystawszy Gilmoura i Watersa rozważam rzucenie ich na rzecz młodszej i ładniejszej laski z Arch Enemy :P
koniec stycznia i cały luty to jest bardzo zły moment do zakochiwania się, bo trzeba miłości poświęcać dużo czasu żeby pięknie urosła... ja zakochałam się w moim łóżku i w spaniu... i poświęcam im tyle czasu, i te dwie rzeczy są tak przekonywujące, że codziennie rano mówię "phieee! za 3 tygodnie będzie kolos poprawkowy, na ten nie muszę iść". Do czego miłość prowadzi? (pytanie retoryczne)
OdpowiedzUsuńZakochać się w muzyce nie jest tak źle...
OdpowiedzUsuńMożesz okazywać jej uczucia kiedy chcesz, w niemal każdym miejscu i o każdej porze.
Ona może być z Tobą prawie cały czas, budzić Cię delikatnie o poranku i usypiać wieczorem.
Możesz czuć każdy dźwięk oddzielnie, przenikający przez Twoje uszy do wnętrza Ciebie.
Możesz czuć ją każdym elementem Twojego ciała.
Możesz pozwolić jej się ponieść, pozwolić sobie zapomnieć o wszystkim innym poza nią i cieszyć się każdą nutą, każdą milisekuną.
Możesz się nią dzielić lub może być tylko Twoja.
Nikt Ci jej nie odbierze.
Możesz poznawać ją każdego dnia od nowa i zawsze będzie coś, czego jeszcze nie zauważyłeś.
... a luty jest równie odpowiednim momentem jak każdy inny :)
Ehhh... kobiety i ich spojrzenie na związki. Bądźmy szczerzy, drogi przyjacielu - muzyka nie uszczęśliwi Cię, choć przynajmniej nie będzie przeszkadzała podczas sesji... zanadto. W każdym razie to co czujesz, to raczej nie miłość, boś mało szczęśliwy ostatnimi czasy.
OdpowiedzUsuńA przecież miłość uskrzydla (patrz wyżej). I przynosi ukojenie "niepokojom";) (patrz jeszcze wyżej).
BTW Nie lepiej było zakochać się w elektronice?
Że co spojrzenie kobiety na związki? ;) kto ma mi cokolwiek do zarzucenia? słucham? ;> że źle traktuje moje łóżko? codziennie się do niego przytulam, głaszcze je, dziękuje że ze mną jest i że ze mną wytrwało przez te półtora roku... Oddaję się swojej miłości w całości ;) Do końca ;) Olewam uczelnie dla mojej miłości ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOch... ależ gdzież bym śmiał zasugerować, iż Twój związek z Łóżkiem nie jest Esencją Piękna i Przykładem dla niejednej z innych znanych mi par?
OdpowiedzUsuńChodziło mi tylko o to, że czasem my (faceci, bądź ta strona, która odgrywa faceta w związku, zazwyczaj zwana aktywną zgodnie z prastarym i ugruntowanym w naszej kulturze stereotypem) patrzymy na to wszystko nieco inaczej... Np.: Kiedy ostatnio poważnie rozmawiałaś ze swoim łóżkiem na temat jego oczekiwań względem tego związku? A może Twoje wylewne okazywanie przywiązania Go krępuje? Jak on odbiera Twoje oddanie?
W sumie i tak nie pisałem pierwszego komentarza w odniesieniu do Waszego związku, tylko do niezdrowych układów ParadoXa z muzyką ;) bądź raczej powinienem rzec muzykami...
Ma taką jedną co jakiś czas - są w niezdrowym związku opartym na konsumpcyjnym podejściu do partnera/rki, aż nadchodzi dzień, kiedy przestają się sobą nawzajem interesować i rozchodzą się w szarości uczucia znudzenia. Możesz mi nie wierzyć, ale jeśli zapytać ParadoXa, co, prócz czystej przyjemności, czerpie z tych związków, to może wymieni oblane kolokwium ;) (tak btw tematu odmiennego podejścia do związków). Dziś już nawet nie wymieni tych wszystkich przesłuchanych do nieprzytomności One-Exams-Stand'ów...
Pozdrawiam Paradoksiu, TripleM
PS.: Dziś się nie sfoszysz? ;)
Przesadzasz, Misza. Ja tam łóżku Salmy w cichości serca, ale szczerze zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńAle tak, w oblewaniu kolejnych terminów kolejnych kolosów robię się dobry.
Natomiast ciekaw jestem, czy nie byłbyś skłonny rozszerzyć tematu moich związków :)
Albo nie. Kiedyś wrzuciłem tu stare logo Toola. Co sobie ludzie pomyślą...
No ale zdradzę że wykorzystawszy Gilmoura i Watersa rozważam rzucenie ich na rzecz młodszej i ładniejszej laski z Arch Enemy :P
serio? ona? Łukasz, stać Cie na lepszą ;)
OdpowiedzUsuńJeśli mówisz o muzyce to wiesz... raz dziewczynka, raz chłopaczek, żeby życie miało smaczek :P
OdpowiedzUsuńA jeśli nie, to traktuję to w kategoriach prowokacji.
nie, ta Angela... blech...
OdpowiedzUsuń