Wracam do Miasta Stołecznego Warszawy a tu mój ulubiony blog uaktualniony. Szkoda tylko, że samo "le caffe", czy jak tam się prawidłowo tytuł tegoż dzieła zapisuje, widzę już po raz kolejny (przynajmniej tym razem z tłumaczeniem na mniej barbarzyński język). Pierwszy raz w zeszłym roku kolega wykorzystał ów kawałek w kampanii antykofeinowej w naszym skromnym studenckim mieszkanku...
W sumie dzięki za przypomnienie. Mógłbyś tylko częściej coś tu pisać, bo miejscami oczekiwanie na kolejny post robi się nużące.
Wracam do Miasta Stołecznego Warszawy a tu mój ulubiony blog uaktualniony. Szkoda tylko, że samo "le caffe", czy jak tam się prawidłowo tytuł tegoż dzieła zapisuje, widzę już po raz kolejny (przynajmniej tym razem z tłumaczeniem na mniej barbarzyński język). Pierwszy raz w zeszłym roku kolega wykorzystał ów kawałek w kampanii antykofeinowej w naszym skromnym studenckim mieszkanku...
OdpowiedzUsuńW sumie dzięki za przypomnienie. Mógłbyś tylko częściej coś tu pisać, bo miejscami oczekiwanie na kolejny post robi się nużące.
Pozdrawiam, wykarmiony przez Ciebie TripleM
jeżeli mam już zostać w kimacie: "żenial"! ;)
OdpowiedzUsuńMiszczu, kiedy na piwo? :D i bilarda? :D
OdpowiedzUsuńParadoxik...
OdpowiedzUsuńpisz tu częściej...