04 maja 2007

hura, hura, dzisiaj matura...

sprowadzeni do kodu kreskowego...
Zaniemogły ze strachu
zagoniły się w szaleństwie
myśli złożone
marzenia bezsenne
Coma, "Ostrość na nieskończoność"

MATURA 2007
albo
Najmniej przygotowani najmniej sie stresują

o 8.oo w szkole. Pierwszych znajomych spotkałem jescze w drodze.
8.1o "magiczna fasolka" - eukaliptusowa.
8.2o wchodzimy.
9.oo prawkiem rozcinam banderolki. Co i gdzie tu się, kurde, nakleja?
9.ileśtam sprawdzam tematy rozprawki. Granica, Przedwiośnie. Oż fuck. Żegota? Żegota, Żegota... Co to za fragment? "Dziady". Jestem uratowany.
9.45 starczy dobrego, bierzemy się za rozprawkę.
11.o5 kropka. Koniec? Tak szybko? Trzy strony, coś jakby mało się napisałem.
11.25 pani która odbierała moją pracę jakby dziwnie popatrzyła się na trójkąt Sierpińskiego narysowany w brudnopisie :)

Czy naprawdę sądzicie że przejrzenie połowy zeszytów wieczorem w przeddzień matury jest objawem głupoty? Czy kalkulacji kogoś komu nie zależy? :)

Ostra jazda bez trzymanki zacznie się dopiero w przyszły poniedziałek. Na matmie =]

1 komentarz:

  1. Ja uważam, że to głupota i działanie kompletnie zbędne ;) Przynajmniej dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń