11 kwietnia 2007

Faust & marzenia

Spośród wszystkich romantycznych bajdurzeń jedynym, które mi się spodobało, był Faust. Lubiłem gościa za świadomość własnej siły, niezłomne i po trupach dążenie do celu, duszę odkrywcy i pragnienie czegoś więcej. A przede wszystkim wiarę w rozum. Chciałem być co najmniej w części taki jak on, długo i starannie pielęgnowałem w sobie cechy, które kojarzyłem z chłodnym rozumem i siłą. Cynizm, ironię, pragmatyzm (który przez wielu nazywany był relatywizmem moralnym i ostro objeżdżany). Nie poddawałem się uczuciom, głosiłem raczej pochwałę życia z rozwagą i rozmysłem. I dokładnie olewałem to co o mnie myślą. Stwierdzam jednak że w życie me ostatnimi czasy wkradł się pierwiastek irracjonalny, uczucia zaczęły grać jakąś rolę i – co najśmieszniejsze – zaczęło mi zależeć na czymś, co mi nigdy szczęścia nie przyniosło, kojarząc się raczej z bólem i na czym brzydko parę razy się już przejechałem. Ale Werter i tak idiotą był.



Trochę czasu minęło od czasu jak piłem coś innego niż herbata, i ciało zaczyna się upominać o swoje. Zastanawiam się, czy wlanie w siebie pół litra piwa, albo ćwiartki wódki życie upraszcza, czy komplikuje?



A marzenia są po to, by je spełniać. By było do czego dążyć i by był jakiś cel w życiu. Bo jakby ich nie było to by nie było po co rano wstawać. I dlatego warto mieć marzenia. A ja wiem, jak je spełnić. Nie wszystkie, tego się nie nauczyłem i jeśli mi szczęśliwy traf nie pomoże, to chyba mi się nie uda. Ale te, które mogę – spełnię. A Wy?



---Lost Terminal---

3 komentarze:

  1. Marzenia, ok, ale nie takie dalekoidące i nierealne. Ale błagam, nigdy plany !! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. marzenia ale przede wszytkim nadzieja daje CI siłę, żeby wstać z łóżka. Nadzieja, że może nie jest dobrze, ale będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń
  3. Werter był fajny :) a Fausta niestety nie pamiętam :(

    OdpowiedzUsuń