24 maja 2007


Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
Znalazłem wielu, którzy drogę pokazali
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali



Ranom się poważnie wkurzył. Na tyle, by być w stanie zasadzić Mahdiemu dwa headshoty i rakietę w twarz pod rząd. A biorąc pod uwagę różnicę umiejętności i brak jakiegokolwiek treningu od dawien-dawna, nieźle. A potem wkurzyłem się jeszcze bardziej i zamiast, jak pierwotnie mialem w zamiarze, uzupełnić schowek w szufladzie, który byłem opróżniłem wczoraj, ciut spokojniejszy, wziąłem rower, 0.7 (wody) i mapę i pojechałem byle gdzie. To byle gdzie na mapie wyglądało na znacznie dalej i wróciłem po zaledwie półtorej godziny.
Pysznica, Kłyżów, nasyp kolejowy, most przez San (tyż kolejowy), jakaś jebanie długa, zakrzaczona i zarośnięta ostem łąka, przez którą kawałek musiałem zasuwać z rowerem na plecach. Potem wgramoliłem się z powrotem na nasyp, obejrzałem się i mało mnie diabli nie wzięli jak zobaczyłem że taką kupę czasu zajęło mi przejśćie dwustu metrów.
A Ramzes musi głuchy jest. Droga pusta, gardło mało mi nie pękło, a ten jedzie skulony na dwukółce w przeciwną stronę jakby mu się spieszyło :P

2 komentarze:

  1. Ciekawie, ciekawie :D Ale jak masz gorszy nastrój to możesz także iśc na zakupy ;] nie wiem jak na Ciebie ale na mnie to działa wręcz cudownie :D ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. chcesz wycieczkę. dawaj do mnie. pogoda ma być nie za gorąca i dajemy [wpiedrjod] :D

    OdpowiedzUsuń