Co za chory dzień...
1) Poranna dyskusja wewnętrzna między źle pojętym poczuciem obowiązku a głosem rozsądku:
— Wstawaj!
— Wała, w niedzielę? o szóstej? Nie wstaję. Okuffamać, poniedziałek jest :/ Czemu ja taki śpiący? Aha, wiem, <patrz punkt drugi>.
2) Dziś w nocy miałem dwa sny. Pierwszy - byłby całkiem przyjemny. Byłby, gdyby nie kontekst. Tak mnie wkurzył, że drugi sen był właśnie o tym wkurzeniu.
3) Od samego rana czepił się mnie jeden dennie głupi niemiecki tekst. Tak kretyński, że za nic nie mogłem go wyrzucić z głowy. I nawet nie bardzo miałem czym, bo <patrz punkt czwarty>.
4) Rano byłem tak zaspany, że nawet zapomniałem o swoim systemie kontroli tego co mam w kieszeniach i nie wziąłem ani empetrójki, ani słuchawek. Wracając ze szkoły musiałem grać sobie muzykę z pamięci.
5) Rano byłem tak zaspany, że o tym że miałem się ogolić przypomniałem sobie dopiero w szkole. A jak jestem zarośnięty, to mi się humor psuje.
6) Co za inteligent każe mi zdawać ustną o wpół do czwartej po południu? Toż to żart jakowyś...
Idę stare zdjęcia obejrzeć. Tam są fajniejsze motywy. A do herbaty dodam sobie aromatu :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz